czwartek, 2 stycznia 2014

Długo, dłużej, za długo

Kiedy przestaję biegać, przestaję pisać. Sprawdzone i udowodnione. Jaki jest bowiem sens publicznego użalania się, że nie biegam już tyle a tyle tygodni i jak mi jest z tym źle? Żaden.

Tak więc nie biegałam. Po maratonie, w październiku musiałam skupić się na sprawach zawodowych, które pochłonęły bardzo dużą część mojego czasu. I tak, tydzień po tygodniu mijał bez regularnego biegania. Ot, takie 5-6 km z doskoku, które za każdym razem boleśnie mi przypominały o tym,  że formy brak!

Nowy rok witam w biegowej niedyspozycji. Łydki nadal bolą po tym, jak ambitnie 31 grudnia postanowiłam forsować z moją biegową koleżanką (która obecnie jest w życiowej formie) podbiegi! Nowy Rok witam jednak także pełna nadziei. Nie patrzę na to co było, ile i jak szybko biegałam. Skupiam się na tym co przede mną. A że formy brak? Trudno. Powalczymy o jej odzyskanie!

Happy New Year!

2 komentarze:

  1. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku! Spokojnie i bez napinki, a forma wróci zanim się obejrzysz! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem Marysiu. Inaczej nie ma nawet po co zaczynać. I keep my hopes high:)

      Usuń