Kiedy przestaję biegać, przestaję pisać. Sprawdzone i udowodnione. Jaki jest bowiem sens publicznego użalania się, że nie biegam już tyle a tyle tygodni i jak mi jest z tym źle? Żaden.
Tak więc nie biegałam. Po maratonie, w październiku musiałam skupić się na sprawach zawodowych, które pochłonęły bardzo dużą część mojego czasu. I tak, tydzień po tygodniu mijał bez regularnego biegania. Ot, takie 5-6 km z doskoku, które za każdym razem boleśnie mi przypominały o tym, że formy brak!
Nowy rok witam w biegowej niedyspozycji. Łydki nadal bolą po tym, jak ambitnie 31 grudnia postanowiłam forsować z moją biegową koleżanką (która obecnie jest w życiowej formie) podbiegi! Nowy Rok witam jednak także pełna nadziei. Nie patrzę na to co było, ile i jak szybko biegałam. Skupiam się na tym co przede mną. A że formy brak? Trudno. Powalczymy o jej odzyskanie!
Happy New Year!
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku! Spokojnie i bez napinki, a forma wróci zanim się obejrzysz! :)
OdpowiedzUsuńWiem, wiem Marysiu. Inaczej nie ma nawet po co zaczynać. I keep my hopes high:)
Usuń