poniedziałek, 7 października 2013

Przedmaratońska dieta niskowęglowodanowa

Wystarczył 1 dzień (słownie JEDEN dzień), abym przekonała się na własnej skórze jak wielkim jestem fanem węglowodanów. Cóż, mówią, że tonący brzytwy się chwyta, a przyszły maratończyk-amator-entuzjasta-wolnobiegacz? Diety przedmaratońskiej!

Ale o co cho?
Niektóre źródła mówią, aby na 6 - 9 dni przed planowanym startem w maratonie ograniczyć ilość spożywanych węglowodanów na rzecz produktów wysokobiałkowych. Najlepiej taką dietę zacząć po mocnym akcencie treningowym, kiedy mięśnie są w dużej mierze "wyczyszczone" z glikogenu. Ja moją dietę zaczęłam w niedzielę, po powrocie z dłuższego, 20 kilometrowego wybiegania. Jak to wygląda u mnie w praktyce?

Po pierwsze na 3 - 4 dni wykluczyłam z diety pieczywo, płatki, ryż, kasze, makarony, słodycze, banany, ziemniaki, gotowaną marchewkę, groszek. Generalnie wszystko co słodkie i pyszne:) Herbaty i kawy nie słodzę, soków owocowych nie lubię. A więc tu akurat żadne wyrzeczenia nie są konieczne. Staram się jeść dużo warzyw (głównie pomidorów - zawierają potas), ryb, drobiu oraz nabiału w postaci jogurtów naturalnych, twarogu i kefirów.

Po drugie woda. Dużo i wszędzie. Nie woda źródlana, całkowicie pozbawiona składników mineralnych, ale wody mineralne właśnie (minimum 500mg składników/l). Spożywanie dużych ilości wody jest niezbędne w przypadku diety nieskowęglowodanowej. Naeży bowiem wspomagać wypłukiwanie ubocznych produktów trawienia białek i przede wszystkim dbań o nerki!

Po trzecie pozostawiam sobie małe okienko - otręby owsiane. Nie śmiejcie się, ale ten gatunek otrąb (z tego co dobrze pamiętam z niesławnej diety białkowej Dukana) zawiera najwięcej białka, a więc też można przymknąć na nie oko. Poza tym taka dieta nie służy zbytnio pracy jelit, a więc trzeba się troszkę powspomagać:)

Po 3 - 4 dniach przychodzi czas na wielką ucztę. Węglę i tylko węgle. Pełnoziarnisty chleb, płatki, makarony i kasze. Jakakolwiek ilość białka (jeśli jest faktycznie dostarczana) pochodzić ma głównie z tych produktów. Obok wody można wspomagać się w tej fazie również sokami owocowymi (najlepiej tymi naturalnie wyciśniętymi, a w przypadku ich braku sokami - nie nektarami czy nie daj Boże napojami - w kartonach).

Po 3 - 4 dniach przychodzi dzień Wielkiego Startu i cokolwiek będzie się działo biegniemy z jednym celem - byle do mety:)

1 komentarz:

  1. U mnie z tą dietą białkową różnie wygląda - początkowo chciałam do tego podejść restrykcyjnie na zasadzie "zero węgli", ale wieczorem pierwszego dnia byłam tak rozdrażniona i osłabiona, że postanowiłam złagodzić tę dietę i włączam węgle, z tym że planuję ich jeść znacznie mniej niż zwykle do końca środy... A od czwartku zdecydowanie zwiększam ich ilość ;)

    OdpowiedzUsuń