Dzień 1 - lekki rozruch, trochę biegu pod górkę
Dzień 2 - test progresywny (prawie umarłam)
Dzień 3 - 20 km po górach (kryzys na 9 km, przypływ energii na kilometrze 15 i tak do samego hotelu) + 1 km pływania
Dzień 4 - poranne interwały 15 x 200 m + 2 km pływania
Dzień 5 - easy day czyli 14 km biegu Drogą pod i nad Reglami + 1 km pływania
Dzień 6 - interwały 5 x 1 km (prawie umarłam po raz drugi) + 1 km pływania
Dzień 7 - Jakuszyce i 14 km relaksującego biegania
Dzień 8 - "The Race"
Nie żałuję decyzji o udziale w obozie. Baaa, żałuję, że obóz trwał tak krótko. Uwierzyłam w siebie (aż chciałoby się krzyknąć "Yes, I can"). Zaskoczyłam siebie, że mogę codziennie pływać i biegać i nadal mieć siłę na więcej. Poznałam fantastycznych ludzi, z którymi kontakt raczej nie urwie się wraz z zakończeniem obozu.
Maraton Poznański jest nadal realny. Zmodyfikowany plan treningowy wisi już na szafce i czeka na jego realizację. W głowie natomiast rodzą się nowe plany i wizje. Nadal związane z bieganiem, jednak powoli, powolutku bieganie zaczyna rywalizować z pływaniem. No ciekawe...
Powyżej ja w trakcie kolejnego odcinka interwału na bieżni w Szklarskiej. Biegowa postawa pozostawia wiele do życzenia, ale będziemy nad tym pracować:)
Powyżej ja w trakcie kolejnego odcinka interwału na bieżni w Szklarskiej. Biegowa postawa pozostawia wiele do życzenia, ale będziemy nad tym pracować:)
Też bardzo lubiłam pływać swojego czasu, myślę aby do tego wrócić na jesieni po maratonie ;)
OdpowiedzUsuńa bieganie + pływanie... hm, czyżby triatlon? :) Rozumiem że startujesz w maratonie i widzimy się na trasie? :)
Taki jest plan:)
OdpowiedzUsuńdodałam Twój blog do spisu blogów fit http://www.blogifit.blogspot.com
OdpowiedzUsuńbędzie mi bardzo miło jak umiescisz banerek z aktywnym linkiem na swoim blogu
z góry bardzo dziekuje