Obcowanie z ludźmi, którzy na codzień mają niewiele do czynienia z bieganiem (nie to, że ja sama jestem w tej dziedzinie jakimś autorytetem, bo oczywiście nim nie jestem!) często prowadzi do komicznych dialogów i stwierdzeń. Przykłady:
(1) Koleżanka przedstawia mnie znajomym: "To jest Agnieszka. Ona biega maratony." (przypis autorki: w swoim życiu sportowym przebiegłam raptem jeden maraton i to ładnych parę lat temu);
(2) Biegam z koleżanką, a ta zadaje mi następujące pytanie: "Kiedy biegniesz najbliższy ćwierćmaraton?" (w sumie 10km to prawie 1/4 maratonu, a powiedzieć przygotowuję się do ćwierćmaratonu zamiast do biegu na 10km na pewno brzmi godniej);
(3) Będą w zaawansowanej fazie przygotowań do półmaratonu spędziłam tydzień u rodziców. Tata będąc świadkiem moich zmagań ktoregoś dnia skomentował to tak: "Dla jakiej idei? Dla jakiej?";
(4) No i mój absolutny hit. Jestem w trakcie przygotowań do biegu na dychę, a mama wyskakuje z tekstem: " To kiedy biegniesz ten maraton?".
Co by jednak nie pisać, moja rodzina zrobiła ostatnimi czasy milowy krok w podejściu do mojego biegania. Prezenty urodzinowe/świąteczne zdominował temat biegania. Ale absolutną, mega wypasioną wisienką na torcie stał się wczorajszy prezent z okazji wzniosłej (aczkolwiek dla autorki niechcianej)....Taram tatam...
Jesteście niesamowici:)
Dziękuję!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz